Ariana | Blogger | X X X X

niedziela, 24 marca 2019

Przed nami nicość: Smocza Perła, Yoon Ha Lee


„Kapitan opuścił stanowisko i zamienił się w tygrysa.”


Seria: Rick Riordan Przedstawia
Tytuł: Smocza Perła
Autor: Yoon Ha Lee
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 347
Ocena: 10/10
Opis: Trzynastoletnia Min pochodzi z prastarego rodu lisich duchów, ale zupełnie na to nie wygląda. By chronić najbliższych przed niebezpieczeństwem, matka zakazała im posługiwania się lisią magią: nie wolno czarować, nie wolno zmieniać postaci. Wszyscy przez cały czas muszą zachowywać ludzką formę.
Min czuje się przytłoczona rodzinnymi zasadami. Nie znosi niekończących się domowych obowiązków, panoszących się wszędzie kuzynów i wiecznie krytykujących ciotek. Marzy, by uciec z rodzinnego Jinju - zapomnianej, ubogiej, pustynnej planety. Nie może się już doczekać, kiedy dorośnie i będzie mogła, jak jej starszy brat Jun, zaciągnąć się do Sił Kosmicznych i zobaczyć inne planety należące do Ligi Tysiąca Światów.
Kiedy jednak przychodzi wiadomość, że Jun zdezerterował, by udać się na poszukiwania Smoczej Perły, Min nabiera pewności, że coś jest nie w porządku. Jej brat nigdy nie opuściłby krążownika, nawet dla magicznego artefaktu, który podobno posiada niezwykłe moce. Min postanawia uciec i odszukać brata, by oczyścić jego imię.
Podczas wyprawy Min napotyka przemytników, piratów i mściwe duchy. Będzie musiała uciekać się do oszustwa. kłamstwa i sabotażu. Częściej niż kiedykolwiek sytuacja zmusi ją do posługiwania się lisią magią, ale także polega na własnym sprycie i odwadze. Wszystko to może się skończyć zupełnie inaczej, niż spodziewała się Min, i przerosnąć jej najśmielsze marzenia.

„Szczęście w drobnych sprawach buduje szczęście w wielkich.”



Przysięgam, że Rick Riordan jest jednym z niewielu autorów, do którego mam wielki sentyment i nie zawiodłam się na nim ani razu. Wystarczy, że pomyślę o tym człowieku i wracają do mnie wszystkie przyjemne emocje związane z jego książkami. A teraz ten facet postanowił wspierać innych autorów piszących młodzieżówki na podstawie mitologii i… Aaaaa! Odkąd zobaczyłam zapowiedzi tych książek byłam na nie nakręcona. Jak wujcio Rick pisał o tych najsłynniejszych mitologiach, tak teraz dostajemy mity koreańskie, hinduskie, meksykańskie, afrykańskie i długo by wymieniać co jeszcze. Czy to już niebo?
Min, lat trzynaście, mieszka na ubogiej, pylistej planecie, której praktycznie nikt nie odwiedza, chyba, że musi. Jej rodzina pochodzi ze starożytnego lisiego rodu, jednak wszyscy starają się to ukryć. Nikt lisom nie ufa, uważa się, że większość z nich wyginęła, a jeśli ktoś się nim okaże, jest traktowany jak najgorsze zło. Jednak Min nie ma ochoty ukrywać swojej natury, a jej największym marzeniem jest wyrwać się z rodzinnej planety, by zwiedzić całe Tysiąc Światów. Pewnego dnia w jej rodzinnym domu zjawia się tajemniczy urzędnik, informując rodzinę, że starczy brat Min zdezerterował z Sił Kosmicznych. Podejrzewa się, że Jun wyruszył na poszukiwania dawno zaginionego artefaktu – Smoczej Perły. Jednak Min jest przekonana, że jej brat nigdy nie zrobiłby czegoś takiego i by wyjaśnić sprawę rusza na poszukiwania brata.
Smocza Perła” jest pierwszą książką z serii Rick Riordan Przedstawia, jaką miałam przyjemność przeczytać. Po prostu nie mogłam jej odmówić. Space opera z lisimi duchami? Sam pomysł na połączenie mitologii z sci-fi jest czymś niesamowitym. Jednak w tym gatunku niezbyt często spotykamy się z wykreowaniem całego świata opartego o jakiś system magiczny. Nie, tutaj idzie się bardziej w ten aspekt „naukowy”, który często na tyle trzyma się praw fizyki, na ile autorowi to pasuje. Nie oszukujmy się, wiele aspektów potrzebnych do istnienia sci-fi bardzo luźno trzyma się tego, co jest możliwe, jeżeli weźmiemy pod uwagę nauki ścisłe. Jednak ze względu na sam gatunek, rzadko mamy tu do czynienia z magicznymi stworzeniami czy czarami. A w „Smoczej Perle” autor tak po prostu stwierdził, że mitologia leci w kosmos, czas na połączenie gatunków i nie dyskutujemy z tym. Kocham go za to! Efekt jest genialny. Trzeba po prostu założyć, że to jest młodzieżówka, bohaterka ma 13 lat i najmniej istotną rzeczą jest, na ile wszystko powinno jej się udawać. To ma być dobra zabawa z udziałem magii i kosmosu.
Był to mój pierwszy kontakt z mitologią koreańską. Niby wcześniej coś tam słyszałam o tych lisich duchach, ale bardziej w kontekście mitologii japońskiej, jednak nie było to wiele. Zaliczyłam też prelekcję Simona Zacka o smokach, więc mniej więcej wiedziałam jak postrzega się je w Azji. Ale tak poza tym wszystko było dla mnie nowe. Najbardziej spodobało mi się to, jak mocno autor posługiwał się przesądami. Okazało się, że to jeden z głównych elementów funkcjonowania tego świata. Rany, tutaj jedną z najważniejszych rzeczy w funkcjonowaniu statków jest przepływ energii „duchowej”. To chyba mówi w jakim stopniu aspekt sci-fi przenika się z wątkiem mitologicznym. Do tego te wszystkie upiory, gobliny, tygrysy… Przepadłam! Chcę więcej! Naprawdę, autor przedstawił koreański folklor w sposób na tyle magiczny i intrygujący, że przez kolejne tygodnie mogłabym czytać książki związane tylko z tym.
Bardzo podoba mi się konstrukcja fabularna. Nie jest ona zbyt skomplikowana, ale za to naprawdę dobrze poprowadzona. Pewnych rzeczy da się domyślić, ale autor przez cały czas utrzymywał moje zainteresowanie. Samo to, jak przedstawił życie kadetów było na tyle wciągające, że niechętnie odkładałam książkę. Od razu wiadomo, które postacie będą znaczące i poznanie ich motywów oraz wpływu na ciąg wydarzeń jest naprawdę zajmujące. Na koniec jest trochę kontrolowanego zamieszania, jak to najczęściej się robi. Jednak wszystko konsekwentnie kręci się wokół Smoczej Perły i tajemniczego zniknięcia Juna. Wiadomo, niektóre rozwiązania są dość proste czy też zrobione na wyrost. Min musiało się udać, a często brakowało jej odpowiedniej pozycji do załatwienia pewnych spraw. Taki urok młodzieżówek, że dostajemy młodego bohatera i jeśli będziemy realistami, to po drugim rozdziale utknie on w punkcie bez wyjścia, bo jest tylko nastolatkiem. Ostatecznie nie ma tu wiele absurdu, a sama Min też nie jest typową, głupiutką bohaterką, której wszystko wychodzi na farcie. Kilka razy wkopała się w niezłe bagno, więc możecie być spokojni. Nie czuć tu żadną Mary Sue.
Wyjątkowo polubiłam postacie, chociaż na końcówce już nie byłam pewna komu ufać. Jednak na dobry początek mamy Min, która jest totalnie uparta i ma wręcz powalający talent do wpadania w kłopoty. Podoba mi się to, że jest konsekwentna. Ona wie, że to co robi, to jakieś szaleństwo i co chwila ma przez to problemy, ale ma ten swój cel i idzie do niego bez jęczenia. Jak ma czyścić toalety przez kolejne miliard dni, to to zrobi bez marudzenia jaki to świat jest niesprawiedliwy. Nie ma co chwila przemyśleń, że może jednak powinna wrócić, bo przecież ten świat jest do dupy i co chwila ma kłopoty. Wpadła w jakieś bagno, ale dobra, dostosuje się i znajdzie wyjdzie bez wołania na pomoc co pięć minut. Szanuję takie budowanie postaci, bo jednak najczęściej jak już bohater wpada w kłopoty, to autor pokazuje jaki to świat jest zły i niesprawiedliwy. W „Smoczej Perle” tego nie ma, totalna konsekwencja, bez jojczenia, że nasza Min jest taka pokrzywdzona. Naprawdę bardzo dobrze mi się czytało o jej karierze „kadeta”, bo po prostu czułam, że ona chce się przystosować i nie będzie marudzić na obowiązki. Do tego muszę dodać, że nie robiła tego po linii najmniejszego oporu, byleby tylko dostać się tam, gdzie chce, ale starała się, jakby realnie zależało jej na karierze w Siłach Kosmicznych. Poza tym bardzo spodobało mi się kreowanie wyrazistych postaci, z którymi mogę mieć jednoznaczne skojarzenia, ale które przy okazji były w stanie do końca mnie zaskakiwać. Wątek kapitana bardzo dobrze to pokazuje, autor przez całą książkę buduje u niego obsesję na punkcie Smoczej Perły, ale nie robi z niego zupełnego, przerysowanego wariata. Do końca nie byłam pewna jak zakończy się jego historia i czy zaraz nie dostaniemy jakiegoś plot twistu związanego z motywami pana kapitana. Do tego jest jeszcze taki drobny szczegół, który bardzo mnie ujął. Dostaliśmy tu społeczeństwo, w którym rzeczą oczywistą jest, że nie każdy określa swoją płeć tylko jako kobieta czy mężczyzna. W bardzo porosty sposób się tu wyróżnia, jak do kogo się zwracać i do tego jedna z postaci drugoplanowych nie określa się z żadną płcią, a jest przedstawiana bardzo naturalnie. Wiecie, Sujin po prostu jest i nie ma żadnego rozkminiania czemu, po co i jak, nie musi się tłumaczyć czy opowiadać historii swojego życia. Wszyscy tam akceptują ten fakt tak samo, jak to, że niebo jest niebieskie i czytelnik musi po prostu to zaakceptować i czytać dalej. Uwielbiam takie podejście, bez robienia wielkiej afery. Jasne, że skupienie się na tego typu wątkach też jest ważne, ale tylko ze względu na to, że społeczeństwo jest jakie jest. Tu autor totalnie to olał, postawił czytelników przed faktem dokonanym i stwierdził, że on nie musi robić z tego wielkiej historii. Jakby świat był na tyle piękny, że jest to dla nas kolejną, zwykłą cechą i nie trzeba się z tego powodu martwić.
Smocza Perła” jest książką, która totalnie wpisuje się w styl Riordana. W ogóle nie miałam wrażenia, że pisze to mniej doświadczony autor. Czułam się, jakby po prostu tematyka się zmieniła. Był klimat, świetnie napisane postacie i wyjątkowo przyjemna w odbiorze fabuła. Zakochałam się w mitologii koreańskiej, głównej bohaterce i samym autorze. Uwielbiam to, że nie uznaje żadnych kompromisów, po prostu robi to, co mu się podoba, bo to jego książka. Wyszło to genialnie. „Smoczą Perłę” czytałam z wielką przyjemnością. Choćbym była wymęczona wszystkim innym, jak już otwierałam tą książkę, zapominałam, że padam na pysk i chciałam tylko czytać. Polecam! Po prostu polecam każdemu kto kocha młodzieżową fantastykę i nie przejmujcie się, że to też sci-fi. Nie pogubicie się, autor naprawdę nic nie komplikował. Jak wiecie czym jest grawitacja, nie powinniście mieć kłopotów z odbiorem. „Smoczą Perłę” mogę nawet ambitnie porównać do wymieszania „Illuminae” z „Percym Jacksonem” tylko bez tego riordanowego poczucia humoru. Czytajcie to, ludzie!


Za książkę dziękuję wydawnictwu Galeria Książki


1 komentarz:

  1. Też mam sentyment do Ricka i zazwyczaj biorę w ciemno, choć Kroniki Rodu Kane mnie rozczarowały :c. Widziałam tą serię, jaram się, choć żadnej nie czytałam jeszcze. Ostatnio na goodreads wyhaczyłam zapowiedzi i bożeeeeee, ile tego będzie!!!

    OdpowiedzUsuń