Ariana | Blogger | X X X X

środa, 19 kwietnia 2017

Unpopular opinions

Bry! Dziś promocja na buły, dwie w jednym poście! Przybywamy trochę pomarudzić, ponarażać się internetom. Nasz pierwszy TAG, żebyście mogli nas trochę poznać. Pokazujemy rogi, pazury, kły, a Lucy rzuca mięchem jak opętana. Unpopular opinions wjeżdża na bloga! Ale spokojnie, zaraz wrócimy do stanu mniej lub bardziej kochanych buł. Zapraszamy również do sekcji komentarzy, też się wyżyjcie, a co tam!

1. Popularna książka lub seria, której nie lubisz.

Lucy: "Rywalki", cholera jasna. Przeczytałam wszystkie części dzięki analizkom (analizki to jedyne dobre, co mnie spotkało podczas czytania tego). Ja nie wiem jak trzeba się postarać, żeby nawet wątek LGBT mnie dobijał. Główni bohaterowie to dla mnie takie kartonowe figurki, najbardziej irytujące Mary Sue i Antychryst. (Z całym szacunkiem dla Antychrysta, ale inaczej nie mogę określić pewnej postaci.) Ostatnio też mam ochotę kogoś zagryźć przez "Dwór cierni i róż", Maas zawiodła mnie na całej linii. Główna bohaterka jest niewyobrażalnie głupia, chociaż dobrze się zapowiadała, Tamlin jest jakiś nijaki, fabuła ni to jest, ni to jej nie ma. Miało być mrocznie, miała być przygoda, MIAŁY BYĆ FAERIE! W ostateczności dostałam najwyżej tak przerysowany czarny charakter, że to było bardziej komiczne, a reszta to rozdziabana romansem papka. Jedyne, co było dobre, to Lucien i Rhys, ale nawet Rhys nie jest w stanie mnie przekonać do drugiej części. A i dopełnię to "Igrzyskami Śmierci". Swego czasu ta seria wyskakiwała wszędzie, aż bałam się otworzyć lodówkę! Z tego powodu zraziłam się zupełnie.

Cupcake: Cóż, "Gwiazd naszych wina" zupełnie nie przypadło mi do gustu. Totalnie nie dociera do mnie fenomen tej książki - przeidealizowani bohaterowie, nazbyt głębokie przemyślenia nastolatków doświadczonych przez los. Rozumiem, że to miało być wzruszające, zmuszające do reflekcji i tak dalej, ale jak dla mnie wyszło kompletnie nienaturalnie. Oprócz tego mogę tu wspomnieć o kochanych przez praktycznie wszystkich Kruczych Chłopcach Maggie Stiefvater. Tak jak uwielbiam autorkę, tak sam "Król kruków" mnie nie zachwycił. Przynajmniej po pierwszym tomie pozostałam z totalnym niedosytem i poczuciem... znudzenia. Ale póki co nie spisuję serii na zupełne straty, wciąż usiłuję się zabrać za "Złodziei snów", trzymajcie kciuki!

2. Popularna książka lub seria, której wszyscy nienawidzą, ale Ty kochasz.

Lucy: Może nie "wszyscy", ale seria dość często obrywa, choć fanów też ma wielu. "Dary Anioła" moi drodzy. Kocham wszystkie książki o Nocnych Łowcach. Główna bohatera mnie denerwuje, ale w sumie przy całej reszcie nie miało to tak wielkiego znaczenia. Kocham Świat Cieni, większość postaci, fabułę też, chociaż jest bardzo schematyczna. Te książki po prostu mnie kupiły. Jest jeszcze "Mroczniejszy odcień magii", u nas na razie wyszła tylko jedna część i też wydaje mi się, że nie została zbyt ciepło przyjęta. Zakochałam się w alternatywnych Londynach, postaciach, pomyśle... Rany, książę Czerwonego Londynu jest moim cudownym dzieckiem.

Cupcake: Z tymi wszystkimi to gruba przesada, ale spotkałam się wielokrotnie z negatywnymi opiniami co do "Wyścigu śmierci" Maggie Stiefvater. Moi znajomi (może z powodu mojego nagabywania co do tej pozycji - Ty też, Lucy!) jakoś przez tę książkę nie przebrnęli, a wiele osób było zawiedzionych tym, że główna akcja to nie był tytułowy wyścig. Jest to jedna z moich ulubionych książek, krytyka co do niej więc dość mocno mnie boli. Inną książką, o której mogę tu wspomnieć jest "Czerwona królowa". Może nie pokochałam tej książki, ale zdecydowanie wspominam ją z uśmiechem na twarzy, czego nie można powiedzieć o wielu czytelnikach. Jak dla mnie jest naprawdę sprawnym miksem popularnych książek, co nie kłuje mnie specjalnie w oczy. Boję się jednak, czy po "Szklanym mieczu" nie zmienię zdania o serii, dlatego wciąż wstrzymuję się z czytaniem...

3. Trójkąt miłosny, w którym główny bohater/bohaterka, według Ciebie, wybrała złą osobę LUB literacka para, której nie lubisz.

Lucy: Po prostu nie cierpię Percabeth! Nie, chyba nie da się gorzej! Percy'ego uwielbiam, ale Annabeth to moja prywatna Nemezis. Jeśli mowa o trójkącie, to tutaj nawet nie da się mówić, o wybraniu "złej" osoby. Rachel sprawdza się w swojej roli i jest świetna właśnie w takim położeniu, z Percym jej sobie nie wyobrażam, ale... Nadal lepiej niż Annabeth. Do cholery jasnej, ona traktuje go jak ostatniego idiotę (chociaż nim NIE JEST), wszystkich traktuje jak debili, bo "och, ach, jestem córeczką Ateny, jestem taka super mądra, ja wszystko zaplanuję, bo ja wiem najlepiej, nie mogę ci normalnie odpowiedzieć, tylko muszę się popisać wszelką wiedzą, która i tak ci się nie przyda". Naprawdę... Już wolę Piper, ona przynajmniej nie zachowuje się jak najmądrzejszy pępek świata! Chwała jej, że w "Krwi Olimpu" jakkolwiek dała pannie Chase do zrozumienia, że czasem to swoje mądrości może sobie wsadzić!

Cupcake: Oh well, zdecydowanie należę do osób, które zazwyczaj kibicują przeciwnej stronie. Jak chociażby w sztampowym "Zmierzchu" - zawsze byłam za Jacobem! Edward nigdy do mnie nie przemawiał z tym swoim błyszczeniem i kłami; może zazdrościłam mu miodowych oczu, ale nic poza tym. Podobnie ma się sprawa co do "Igrzysk Śmierci", Peeta mnie nie porwał, ale... Gale również nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia (no dobra, zrobił, ale do Katniss zupełnie mi nie pasował). Czy nie lepiej sprawdziłby się trójkąt Katniss - bimber - Haymitch? ...okej, tylko żartowałam!

4. Popularny gatunek literacki, po który rzadko sięgasz.

Lucy: Romanse, nie cierpię romansideł! Paranormal też się do tego zalicza, omijam to szerokim łukiem. Czasami sięgam po coś, co jest blisko związane z romansem, tylko to są takie rzeczy jak 'The song of Achilles" czy "Nie poddawaj się", nie dość, że romans LGBT, to powiązane z fantastyką i albo emocjonalnym sponiewieraniem, albo totalną komedią.

Cupcake: Ogólnie patrząc, nie ograniczam się co do gatunków. Owszem, niektóre łatwiej wpadają mi w ręce, ale tak ma chyba każdy. W moje łapki najrzadziej trafiają chyba biografie i czyste przygodówki, naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio coś takiego czytałam. Oprócz tego New Adult i erotyki, jakoś nieszczególnie nam po drodze.

5. Popularny bądź uwielbiany bohater, którego Ty nie lubisz.

Lucy: Draco Malfoy i Severus Snape. Nie rozumiem zupełnie skąd hype na nich. Draco to taki rozpieszczony synalek tatusia. Można jeszcze uznać, że się wyrobił, jak dorósł, ale do mnie w ogóle to nie przemawia. Snape... No cóż, większość ludu pewnie chociaż raz spotkało się ze wzdychaniem do słynnego "Always", że Snape jest takim wielkim bohaterem, że się tak poświęcił. A pffffffff! Nikt nie widzi, że zawsze był tchórzem i egoistą? "Dumbledore, ratuj Lily, bo zrobiłem coś totalnie głupiego! Jej mąż i syn mogą umrzeć!" No naprawdę, gratuluję. Taka miłość, że ma się gdzieś, jak ona by się po takim czymś czuła? Potem się mścił na wszystkich Gryfonach, bo miał uraz do Jamesa, zachował się jak dzieciak. James miał na sumieniu trochę grzechów, ale nie robił niczego, czego nie widziało się wśród swoich rówieśników. Czy teraz ktoś się mści na gimnazjalnych upierdliwcach? Nie, a Snape mścił się na wszystkich po kolei i faworyzował swoich podopiecznych. Czy ktoś z jego fanów pamięta, jak panicznie bał się go taki Neville? Jak Snape traktował Lupina za samo wilkołactwo? Severus naprawdę wielokrotnie zachowywał się dziecinnie i nagannie, dlatego nie rozumiem za co to całe uwielbienie. Zrobił coś dobrego, tylko w jego wypadku to się nie równoważy.

Cupcake: Nie będę się tu za bardzo rozgadywać, bo takich znalazłoby się sporo. Nie da się ukryć, że tak jak Lucy nie przepadam za Draco. Nie mam pojęcia, skąd taki szał na niego, naprawdę. Wciąż kojarzy mi się z takim maminsynkiem (tatinsynkiem? whatever!) i zupełnym tchórzem. Nawet masa fanficków, które dawniej czytałam, mnie do niego nie przekonała... Oprócz niego na mojej długaśnej liście honorowe miejsce zajmują takie postaci jak Peeta Mellark, Edward Cullen, Katniss Everdeen czy... Harry Potter. No cóż, Wybraniec nigdy nie był moim ulubieńcem, jego przygody wciągały mnie bez reszty, ale on sam nie rozkochał mnie w sobie zupełnie.

6. Popularny autor, za którym nie przepadasz. 

Lucy: Wracamy do punktu pierwszego! Kiera Cass. Po prostu jej nie trawię. Jest strasznie infantylna, co potwornie się odbija na jej stylu, tworzy przesłodzone postacie, oparte na stereotypach (Celeste chyba jest tu świetnym przykładem, geja też świetnie wrzuciła w sztywne ramy, aż w analizie zyskał sobie miano Project Runway), Mary Suizm to chyba jej drugie imię. Dodajmy do tego urywanie wątków zaraz po odratowaniu tyłka głównej bohaterce, totalnie przerysowane podziały społeczne (a Dwójki to niech będą tępymi dzidami zainteresowanymi tylko plotami i kolorowymi magazynami) i The Best Of czyli król zbyt smutny, żeby rządzić! Nie, no spoko, rozumiem załamanie nerwowe, ale zrzucanie całej odpowiedzialności za rozsypujące się państwo na barki osiemnastolatki, która to w sumie ma prawo być jeszcze bardziej roztrzęsiona, a tu tatuś zrzuca jej na głowę ogarnianie państwowego bajzlu i jeszcze ma przy tym wybrać sobie męża i pocieszać rodzeństwo, bo jej ojciec jest "zbyt smutny". Nope, pani Kass, nie tak działa królowanie i rodzicielstwo, a tego drugiego matka powinna być chyba świadoma, nie?
Mało? J. K. Rowling! Potter to Potter, ma swoje lepsze i gorsze strony, ale sentyment zawsze pozostaje, za to Rowling w ogóle nie trawię! Robi wszystko, żeby tylko o niej nie zapomniano, "Przeklęte Dziecko" to jakiś żart, a to, co wymyśla na swoim twitterze? Kurde, jak to gdzieś na tumblrze kiedyś padło "Zaraz napisze, że Tiara Przydziału była transseksualna". Nie mam nic do transów, mam problem z tymi "gorącymi newsami" pani autorki. Pamiętacie głośną sprawę z aktorką, grającą Hermionę w teatrze? Nie, nie udowodni mi, że nigdzie nie podała koloru skóry Hermiony i zamiast zachowywać się, jakby każdy, kto powie inaczej był rasistą powinna napisać, że ta aktorka dostała rolę, bo była najlepsza na castingach. Tak tylko próbowała nawciskać czytelnikom głupot. Teraz niby taka wspierająca mniejszości, ale też - po fakcie! Dumbledore jest gejem, tak, cieszmy się z reprezentacji LGBT... Tylko po co wspomnieć o tym, kiedy jego brat opowiadał o młodości Albusa? Lepiej powiedzieć kilka lat po premierze, bo będzie pewność, że nie wywoła takiego skandalu, a hajs będzie się zgadzał. Nie przeczę, że wspiera wiele szczytnych akcji, ale zastanówmy się czemu ona tak uparcie stara się wszystkim o sobie przypominać? Potter się skończył i o ile "Fantastyczne Zwierzęta" były świetne, tak wszystko inne jej ni diabła nie wychodzi, jedynie irytuje fanów.

Cupcake: Odpowiedź jest tylko jedna - John Green. Wystarczyło mi "Gwiazd naszych wina", by stwierdzić, że się z tym autorem nie polubię. Jego styl zupełnie mi nie podszedł, nie wspominając nawet o postaciach. Wątpię, bym jeszcze kiedykolwiek sięgnęła po jakąś książkę tego wychwalanego przez praktycznie wszystkich autora. 

7. Popularny wątek/motyw, którego masz już dosyć.

Lucy: "O nie, którego mam wybrać?", nie cierpię tych miłosnych rozterek głównych bohaterek. Świat się może palić, walić, a one będą rozkminiały, z którym facetem się umówić! Męczą mnie już też wszystkie książki z nieuleczalnie chorymi nastolatkami, każda jest nazywana fenomenem, bo opisuje jakąś szczególnie przykrą przypadłość. Niby powinno mnie to ruszyć, ale tak serio przy tych zapowiedziach mam ochotę przewrócić oczami. Do świętej trójcy dorzucę też "Tą jedną jedyną super heroinę, jedyną tak silną główną bohaterkę, która ma zbawić cały świat". NOPE. Jeszcze głównych bohaterów jestem w stanie polubić, bo oni nie są idealizowani. Najczęściej reagują na takie rzeczy jak "Chłopie, ale, że ja mam ogarnąć ten burdel?", a panie to wiecznie chcą pokazać, jakie to one są super niesamowite, chociaż wszystkie są dokładnie takie same i byłyby w czarnym dupsku, gdyby nie cała reszta postaci, która im pomaga. Jestem zwolenniczką grupy postaci, które mają jakiś bajzel do ogarnięcia. Raz, że jest zabawniej, a dwa, że wtedy są bardziej stonowane pod względem "Och, ale jestem zajebista".

Cupcake: Podbijam trójkąty miłosne. Mam ich po dziurki w nosie. Jest tego tak dużo wszędzie, że teraz nawet jak trójkąta w książce nie ma, będę doszukiwać się go uparcie z przyzwyczajenia. Dodam do tego bohaterki rozmemłane szare myszki, które bez faceta nawet słowa nie powiedzą - te drażnią mnie chyba nawet bardziej niż te, które uważają się za kolejny cud świata. Naprawdę, potwornie irytują mnie postaci, które nie potrafią podjąć same żadnej decyzji - co prawda ja też mam z tym problem, ale jednak w książkach takie bohaterki mnie dobijają. Do tego dorzucę jeszcze postaci, które są takie rozmyte, płynne, jakby autor sam nie wiedział, jakie mają być. Meh.

8. Popularna seria, której nie chcesz przeczytać.

Lucy: "Igrzyska Śmierci" - nie, za dużo tego było. Mam dość, po książki już nie dam rady sięgnąć! "Niezgodna" już w ogóle mnie odrzuca. "50 twarzy Grey'a" odpada w ogóle, nie rozumiem jak to mogło się aż tak wybić. I... "After"! Trzy razy NIE! Odrzuca mnie fakt, że to fanfik o *ehem* PEWNYM zespole przerobiony na coś "oryginalnego" (ani trochę) i wydany z Wattpada. Dodajmy do tego milion streszczeń w stylu "Ciągle się kłócą, ona obwinia go o wszystko, robi coś głupiego, uprawiają seks, znowu się kłócą". Zeusie szumiący, musiałabym się nienawidzić!

Cupcake: Jeszcze jakiś czas temu bez wahania wskazałabym "Dary Anioła". Miałam wrażenie, że ta seria jest dosłownie wszędzie, byłam nią bombardowana z każdej strony. W zeszłym roku jednak przełamałam się i zaczęłam swoją przygodę ze światem Nocnych Łowców. Myślę, że teraz taką serią, która coraz bardziej mnie od siebie odpycha jest "Więzień labiryntu". Wiele osób czytało, wiele osób poleca, jednak z drugiej strony nasłuchałam się tylu narzekań na książki Dashnera, że wątpię, bym miała w najbliższej przyszłości chęć się za nie zabrać. Filmy obejrzałam - i wystarczy.

9. Mówi się, że „Książka jest zawsze lepsza od filmu", ale który film lub serial, podobał Ci się bardziej niż książka?

Lucy: Zabijcie mnie, ale ekranizacje "Więźnia labiryntu". Nie mogę się doczekać "Leku na śmierć", chociaż książki jeszcze nie przeczytałam. Poprzednie dwie części mnie wymęczyły, ciągnęły się jak diabli, wykonanie było takie sobie i Tereska! Wszędzie pełno Tereski, Thomas ciągle o Teresce! Nie cierpię tej zarazy, to jedna z najbardziej irytujących postaci książkowych. Filmy były w stanie zainteresować mnie książkami, czy na odwrót byłoby podobnie? Wątpię.

Cupcake: To trudne pytanie, bo jednak zazwyczaj zdecydowanie wolę książkowe wersje historii. Jedyną ekranizacją, jaka przychodzi mi na myśl to "50 twarzy Grey'a". Historii się nie zmieni - jak marna była, tak i jest - ale w filmie przynajmniej nie musimy męczyć się z tragicznym stylem autorki i dennymi przemyśleniami głównej bohaterki. Nie polecam, ale w razie czego radzę sięgnąć po film a nie książkę.

I tym akcentem kończymy marudzenie! Chciałybyśmy jeszcze nominować kilka osób:
Imperium Książkomaniaczki
Różowe Recenzje (Polecam też obczaić jej etui na książki! ~Luś)
Booksunset
Zakładka 

A jak komuś jeszcze się chce, to niech też czuje się nominowany. My się kłaniamy. Kurtyna!

3 komentarze:

  1. Kocham ekranizację Więźnia Labiryntu <3 Książek jeszcze nie czytałam, ale film mi się mega podobał. Większości wymienionych przez Was książek nie czytałam, ale mam jej w swoich planach czytelniczych.
    PS. Bardzo podoba mi się Wasz styl pisania. Zostaje na dłużej :)
    Pozdrawiam
    http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Więźnia Labirynty" chyba się albo kocha, albo nienawidzi. Mi się okropnie czytało, od pojawienia się Theresy już w ogóle, przez całą drugą część Thomas co chwila o niej majaczy, aż ma się ochotę wyrzucić książkę przez okno. Jednak chyba dla Newta i Minho warto przecierpieć.
      Cieszymy się bardzo ♥ Witamy na naszej łajbie!

      Usuń
  2. Świetny tag :D Bardzo mnie rozbawił głównie przez to, że mam bardzo podobne opinie ;)

    OdpowiedzUsuń