Ariana | Blogger | X X X X

sobota, 30 września 2017

Drama alert: Czytam Pierwszy

Drama, drama drama, drama, drama drama... Ktoś mnie wzywał?!


O czym tym razem? O nowym portalu dla czytelników, Czytam Pierwszy. Ruszył on na początku września i już wywołał sporo burz wśród recenzentów. Czemu? A no temu, że niektórzy sobie wymyślili, że to jakiś wyzysk blogerów, brak szacunku do ich pracy i tak dalej. Szczerze to czytelnikom i recenzentom do zarzucenia mam wiele, a ostatnio to środowisko coraz mocniej się pogrąża. (Nie wszyscy, oczywiście, są też osoby, które uwielbiam.) Na rany Latającego Potwora Spaghetti! Zapytam tak: czy ktoś nas zmusza do używania tego portalu? Czy wydawnictwa wypowiedziały ludziom współpracę bo powstało Czytam Pierwszy? No właśnie, że nie!
Słowem wstępu: witryna jest kierowana do początkujących blogerów (wielka neonowa strzałka wskazująca mnie, nawet nie zaczęłam raczkować). Dołączyć tam może każdy, kto posiada social media związane z książkami, wszystkie są wymienione na stronie internetowej ze szczegółową punktacją TUTAJ. Wystarczy pięć minut, żeby zorientować się na jakiej zasadzie przyznawane są punkty. Oczywiście zrozumiałym jest, że przy dłuższych wypowiedziach najważniejsza jest ocena tekstu. Trzeba być osłem, żeby dawać za każdą recenzję maksymalną pulę punktów, bo nastąpiłby wysyp postów „wstaw streszczenie, napisz, że bardzo ci się podobało”. Ciężko też określić stałą wartość „wynagrodzenia” za post na instagramie, więc w pełni rozumiem przyznawanie punktów ze względu na liczbę obserwujących nas użytkowników. Po uzbieraniu odpowiedniej puli możemy zamienić punkty na książki, elektroniczne: udostępniane przez stronę internetową lub papierowe. Jeden fizyczny egzemplarz kosztuje 100 pkt, wersje przedpremierowe są tańsze niż finalne. Czasami też są najróżniejsze promocje na dane tytuły. No i tak: wersja elektroniczna nie jest zbyt wygodna, ale to też kwestia przyzwyczajenia, ja w ogóle nie przepadam za czytaniem na laptopie czy tablecie. Za to na wersję papierową trzeba sobie zapracować. (Taaaak, znajomi się śmieją z moich skomplikowanych wyliczeń, jak mogę zdobyć więcej punktów.)
Zabawa się zaczęła, kiedy recenzenci doszli do wniosku, że to jakiś jawny wyzysk, że od recenzentów „wymaga się” (???), żeby wstawiali swoje teksty na więcej platform. Kurde, przeczytałam kilka żalipostów, że to takie okropne, że jakieś Instagramy, Lubimy Czytać, księgarnie internetowe... Tylko to nie są żadne wymagania. Widziałam już wcześniej nieco okrojone recenzje na instagramach (na przykład u Emilki z Weź nie czytaj, polecam tego allegrowicza), na innych stronach zawsze była opcja oceniania książek, są grupy książkowe, na które ludzie wstawiają swoje opinie. Nikt niczego nie wymaga, zanim portal ruszył jego założyciele pisali, że nawet nie trzeba mieć bloga. Wiąże się to z mniejszą ilością przyznanych punktów, ale czy to jest wymuszanie zakładania YouTube albo konta w Empiku? Nie sądzę. Ja czasami też gdzieś indziej napiszę o danej książce, na prośbę Magdy Pioruńskiej nawet odkopałam moje Lubimy Czytać, bo czemu nie? Nie zachowuję się też, jakby recenzowanie było dla mnie pracą. Nie, uważam, że to dość zgubne podejście. Dla mnie tacy blogerzy nie są zbyt wiarygodni. Nie czytam dla egzemplarzy recenzenckich i nigdy nie będę tego robić. Robię to i piszę swoje marne teksty dlatego, że to lubię. Nie robiłabym Zupy Zła, gdybym naprawdę nie miała chęci tego zrobić i jeśli ktoś mi powie, że wylewam swoje największe bóle dupska, bo szukam atencji – zaśmieję się prosto w twarz. Robię to ze świadomością, że możecie mnie zjeść żywcem, ale potrzebuję gdzieś wyrzucić swoje negatywne odczucia (aka ścisk czterech liter). Może dlatego nie postrzegam też Czytam Pierwszy jako ataku na recenzenckie środowisko – dla mnie to jest bardziej hobby niż praca. No i takie pitu pitu, a jednak oczy mi się błyszczą na myśl o współpracy, tylko też nigdy nie będę chciała pisać o książkach, które po prostu mnie nie interesują. Nie zamierzam się zmuszać do czytania. Stąd plus dla wymienionego wyżej portalu: sama wybieram książki!
Mogę powiedzieć, że już czytałam pierwsza (to znaczy mam przeczytać). W ramach promocji zamówiłam swój egzemplarz „Moja Lady Jane”, został mi jeden punkt i jestem teraz biedna. Na razie mogę powiedzieć, że kontakt z twórcami portalu był świetny, kiedy kod promocyjny nie chciał działać i poza tym wielkich turbulencji nie było. Paczka przyszła cała i zdrowa, nie jest to przedpremiera ani żaden projekt, więc nie muszę się śpieszyć z czytaniem. Teraz pozostaje mi jedynie ruszyć dupsko do czytania.
Co poza tym: nikt poza nami i administratorami nie widzi naszego konta. Jakaś aktywność jest jednak wymagana, jeśli będziemy się lenić dłużej niż 3 miesiące, zostaną nam odjęte punkty. Poza tym dzięki zgarnianiu kolejnych ISBNów (czyli punktów) otrzymujemy kolejne rangi, a z nimi przywileje (jakie, nie wiem, bo obecnie jestem na samym dole łańcucha pokarmowego). Jeśli umieścimy na naszej stronie baner portalu, też wpadnie nam kilka dodatkowych punktów. U mnie jest on w pasku bocznym i będzie na koniec tego tekstu, jeśli jesteście zainteresowani stroną, możecie wejść przez nie i wspomóc trochę studencką biedę. Co prawda nie posiadam „horej curki” i do niczego nie zmuszam, po prostu będzie mi miło, że to zrobiliście.
Na moje ta drama to po prostu burza w szklance wody. Odnoszę wrażenie, że ci „więksi” się oburzyli, bo oni musieli sobie zapracować na współpracę, a teraz początkujący mają trochę lżej. Zaraz potem krzyczą jakie to nie fair, że trzeba sobie zapracować na te punkty, więc tak z lekka błędne koło. Tak źle, tak niedobrze. Mi cała inicjatywa się podoba i trzymam kciuki za rozwój portalu. Jak nie, to nie, przecież nie ma przymusu zakładania tam konta. Każdemu jego porno, po cholerę się kłócić o coś takiego?

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Hora curka to specjalnie, bez spiny
Lucy

13 komentarzy:

  1. Oprawie sobie ten twój artykuł w ramkę xD
    Prawda! Szczera prawda! Popieram!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażajmy prawdziwych artykułów, proszę. ♥

      Usuń
  2. Sqn zakończyło cześć wspołprac właśnie z powodu powstania portalu, który wcale nie miał być skierowany do początkujących blogerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd takie informacje? Bo od początku promocji portalu było wiadome, że chcą dawać szanse początkującym. Poza tym tutaj: https://www.facebook.com/czytampierwszypl/photos/a.309162042878553.1073741829.298152157312875/319455891849168/?type=3 jest stanowisko samego wydawnictwa, gdzie wyraźnie jest zaznaczone, że dotychczasowa współpraca z blogerami nie ulega zmianie. Nie zetknęłam się jeszcze z nikim, kto pisał, że SQN zerwało z nim współpracę przez Czytam Pierwszy, więc szybciej uwierzę w stanowisko zarządu wydawnictwa. Poza tym zerwanie współpracy w okolicach tegorocznej jesieni nie musi być na 100% związane z portalem.

      Usuń
    2. Portal nie powstał z dnia na dzień, w czerwcu sqn nieoficjalnie wybrał recenzentów z którymi dalej będzie współpracował, cześć innych dostała e-maila z informacją o tym, cześć nie. Poza tym przed powstaniem portalu był on promowany i nic nikt nie wspominał o początkujących, nawet ja dostałam e-maila z zaproszeniem zeby skorzystać, chociaż piszę od dwóch lat - początkująca nie jestem. Nie wydaje ci się że wydanie takiego stanowiska to trochę gaszenie pożaru? Dlaczego od samego początku nie było konkretnych informacji, a pojawiły sie dopiero wtedy, kiedy zaczęła się krytyka czytampierwszy...

      Usuń
    3. Przyznam, że ciężko mi tak uwierzyć na słowo, wolałaby zobaczyć konkrety. Ciężko mi sobie wyobrazić, że wydawnictwo tak po prostu z dnia na dzień zrywa współpracę bez konkretnego powodu związanego z tą współpracą, a jeśli tak właśnie zrobili to równie trudno mi uwierzyć, że nikt o tym nie napisał. Widziałam już kilka akcji z innym wydawnictwem, ale łatwo zauważyć, że jak recenzentom zajdzie się za skórę to ludzie pokazują jak chamski jest wydawca.
      Druga sprawa: wiem, że na początku portal poszukiwał ludzi do administracji, żeby filtrowali recenzje, pomagali z zarządzaniem stroną i tym podobne. Nie wiem dokładnie co i jak, na pewno chcą dawać szansę nowym recenzentom i tak... Ehhh.
      Już kończąc to oświadczenie jest z 6 września, portal ruszył dwa dni wcześniej, a burze o niego zauważyłam tak około tydzień od powstania, może chwilę wcześniej ktoś się spinał na insta. Także dla mnie to nie jest gaszenie pożaru, bo wtedy jeszcze nie było czego gasić.

      Usuń
  3. Jak dla mnie ciekawa opcja, bo sama jestem początkującą blogerką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też dopiero raczkuję ale z tym portalem ;D
    Nadal mam rozkminę na temat tego jak się dodaje tam zdjęcia. Chodzi mi oto że robi się jeden wielki plik ze zrzutami czy może jednak przesyła pojedynczo? Będę naprawdę wdzięczna za odpowiedź. Etap początkującej blogerki już chyba za mną, w styczniu będą dwa lata mojego bloga. Mimo to regularnością nie grzeszę, co niby odbija się na statystykach, lecz niespecjalnie się tym przejmuję, ponieważ mój blog to miejsce, w którym opowiadam o książkach a nie miejsce w którym zbieram cyferki.
    Dzięki czytampierwszy.pl zmobilizowałam się i przeczytałam wersję elektroniczną książki od bardzo dawna. ,,Pasażerka" już za mną w trakcie czytania kolejna pozycja i zobaczymy jak to punktowo będzie.
    Bardzo ciekawy post! :) Będę zaglądać częściej.
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój nick mnie ujął! Każda pochodna "spoiler" działa na mnie jak złoto na smoka.
      Screenów jeszcze nie ogarniam, ale wydaje mi się, że da się wrzucić kilka. Polecam metodę empiryczną: najpierw spróbuj z kilkoma, jak nie wyjdzie to sklej i wrzuć w jednym. Coś musi zadziałać. :D Ja po recenzjach też już jakiś czas buszuję, ale jeden blog umarł śmiercią naturalną i niedawno wystartował ten. Regularność też ssie, jak widać na załączonym obrazku, bo chyba ani ja, ani reszta współautorów nie lubimy się do niczego zmuszać (no nie zawsze, ale coś mnie bardzo sprowokowało). Statystyki jakoś żyją, czasem tylko trzeba je szturchnąć jakimś kijem.
      Mnie to motywują do czytania tego stosu książek z SQN, bo co chwila planuję za coś się zabrać, ale przychodzą premiery moich ulubionych autorów i wychodzi jak zawsze.
      A teraz grzecznie dziękuję, tydzień będę cieszyć mordę, że zyskałam czytelnika! :D
      Ślę miłość!

      Usuń
  5. Dziękuję, dziękuję, dziękuję ;*
    Już miałam dość tego bólu tyłka połowy internetów. Chociaż ty zachowujesz trzeźwy umysł, pozdrawiam ^^
    PS
    Czy masz jakieś szybkie rady odnośnie pisania recenzji? (kiedy LO wita cię pisaniem...)
    Lentilka (bo leniwej bule się nie chce logować)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z trzeźwym umysłem to bym polemizowała.
      Co do pisania recenzji to: "yyyy... DŹWIG!". Ja w sumie siadam i piszę, a potem najwyżej przerabiam tekst, jak widzę, że nie jest zbyt "recenzjowy". Próbowałam czytać o pisaniu dobrych recenzji, ale potem i tak wychodzi jak wychodzi, więc nie jestem najlepsza do dawania rad. Najważniejsze to nie robić streszczenia książki czy czegokolwiek, co recenzujesz. Poza tym nie rozwlekaj się na siłę, nie lej wody, ale też nie pisz dwóch akapitów i koniec, jak ci się podobało to mniej więcej opisz co i dlaczego, podobnie z marudzeniem na to, co cię denerwowało. To jest cały mój sposób, spłonę na recenzenckim stosie. No i nie staraj się pokazać, że wiesz wszystko o wszystkim, bo chyba najgorsze są takie recenzje "NIE WIEM ALE SIĘ WYPOWIEEEEM". (Wujek Google, polecam, połowa moich tekstów nie daje rady powstać bez googlowania, bo mam pamięć chomika.)

      Usuń
  6. Ja mam mieszane uczucia, ale staram się nie mieszać. :) Z jednej strony nie widzę powodów do dramy, ale jestem skłonna uwierzyć, że niektóre wydawnictwa mogły w związku z tym pozrywać część współprac. W końcu czytampierwszy też tworzy pewne koszty. Ja się na tę współpracę nie zdecydowałam, a jeśli ktoś chciał to nie krytykuję, ani nie neguję. Skoro ma się szanse, warto korzystać. Wydawnictwa podjęły taką, a nie inną decyzję. Mi się trochę nie podoba system przyznawania punktów w czytampierwszy, bo dla przykładu - podobają mi się Twoje recenzje, naprawdę. Są głębokie i szerokie jak Morze Bałtyckie i naprawdę wartościowe. Uważam więc, że powinnaś otrzymać więcej punktów, niż ktoś za recenzję, która składa się z opisu przepisanego z tyłu okładki i dwóch zdań opinii. Po prostu nie lubię tego ilościowego oceniania, raczej wolałabym, by takie miejsca zwracały większą uwagę na jakość, a z tego co widzę z tym jest problem.

    Kibicuję Ci i mam nadzieję, że wkrótce nie będziesz tam "goła i wesoła", a Twoje recenzje zostaną dostrzeżone i odpowiednio docenione :)

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tak ciężko uwierzyć w to zrywanie współpracy, bo już się przekonałam, że jak wydawnictwo zrobi coś nieuczciwego wobec recenzenta, historia szybko trafia gdzieś do internetu. Już kilka razy wpadłam na jakieś profile recenzentów, bo z innych profili dowiedziałam się, że coś się zadziało ze współpracą i chciałam sprawdzić co, żeby (być może teraz za wysoko się cenię) w przyszłości uniknąć jakiejś wpadki z nieuczciwym wydawcą. Także no... Jakoś mam opory wobec tej wersji.
      Co do systemu punktowego, to nie działa dokładnie tak. Jest pewna pula punktów do przyznania i administratorzy portalu weryfikują recenzje, żeby zdecydować ile punktów przyznać za daną recenzję. Dwa zdania opinii nie zostaną ocenione na 20 punktów, poza tym można też ich nie przyznać, jeśli naprawdę tekst na nie nie zasługuje. Wiem, że w wakacje jak zbierali kadrę szukali właśnie ludzi do oceniania recenzji. Poza tym za pierwszym razem zarumieniłam się od tego komentarza.
      Dziękuję, kocham, nie umiem przyjmować komplementów! ♥

      Usuń