Ariana | Blogger | X X X X

niedziela, 8 lipca 2018

Czy masz w sobie mrok? Przeklęci Święci, Maggie Stiefvater


„Po zmroku cud można usłyszeć daleko.”



Tytuł: Przeklęci święci
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 360
Ocena: 10/10
Opis: Za każdym świętym stoi cud. Za każdym cudem stoi człowiek. W każdym człowieku jest mrok, z którym musi się zmierzyć. Olbrzym, pastor z głową kojota, mężczyzna porośnięty mchem i kobieta, na którą zawsze pada deszcz - wszyscy przebywają w sennej i tajemniczej osadzie Bicho Raro w oczekiwaniu na cud. Zamieszkuje ją rodzina Soria, w której od wieków rodzą się Święci, a pątnicy przybywają z najdalszych zakątków kraju. 
Beatriz, Joaquin i Daniel są kuzynami i postanawiają zawalczyć o swoją przyszłość i zmierzyć się z rodzinną legendą oraz przekleństwem. Niedostępna Beatriz uważa, że nie dotyczą jej porywy serca. Joaqin jako tajemniczy Diablo Diablo oddaje się pasji prowadzenia pirackiej rozgłośni radiowej. Daniel - mianowany przez rodzinę Świętym z Bicho Raro - zdaje się czynić cuda dla wszystkich poza sobą.
Nad pustynne Kolorado nadciąga mrok, który można pokonać tylko wtedy, jeśli ma się odwagę spojrzeć w głąb siebie i zmierzyć z własnymi uczuciami.

„Pierwszy cud był taki: mrok stawał się widoczny.”


By mógł zaistnieć cud, musi pojawić się mrok. Całkiem niedawno sama tego doświadczyłam. No wiecie, ten moment, kiedy przychodzi się na poprawkę jednego z trudniejszych egzaminów, a tu zamiast testu odpowiedź ustna. Czarna rozpacz, panika, nie wiadomo czy płakać, czy uciekać, wszyscy przekonani, że nie zdadzą. Twoja kolej, wchodzisz na salę, na dzień dobry dowiadujesz się, że do zaliczenia zabrakło ci jednego punktu. Zapominasz o myślach samobójczych w depresji, zamiast endorfin wymieniasz dopaminę, a reakcję stresową opisujesz głównie z własnego aktualnego stanu. Profesor wydaje się coraz bardziej zniesmaczony, aż... Trzy! Zdane! Życzenia udanych wakacji! Po raz kolejny Latający Potwór Spaghetti ulitował się nad twoim losem! Świat na nowo staje się pięknym, przyjaznym miejscem! Tak wyglądał mój cud, bo nic innego nie mogło to być. Tylko nie musiałam jechać aż do Kolorado.
Po (prawie całym) „Kruczym Cyklu” spodziewałam się czegoś magicznego, niezwykłych postaci, tajemniczego klimatu i ciekawie rozwijającej się akcji. Z jednej strony „Przeklęci Święci” spełnili te oczekiwania, z drugiej okazali się czymś zupełnie innym. Nie jest to typowa fantastyka, nie uświadczycie tu tak wiele magii jak w książkach o kruczych chłopcach; zresztą nie sądzę, żeby autorka znowu celowała w to samo. Po pierwsze opowieść o rodzinie Soriów mówi o poznawaniu samego siebie, o tym, że każdy ma swoją mroczną stronę i trzeba sobie z nią poradzić. Być może dlatego ta książka nie spodoba się wszystkim. Dla mnie była to zaskakująca odmiana.
Stiefvater trzeba oddać, że jest genialna w tworzeniu klimatu. Nieważne czy to senna Virginia, czy pustynne Kolorado, jej opisy są barwne, piękne, a co najważniejsze – adekwatne. Jeśli autor potrafi przedstawić piaszczyste równiny jako coś na swój sposób pięknego, posiadającego duszę, nadając klimatu samym otoczeniem, zasługuje na szacunek. Z przyjemnością czytałam akapity dotyczące Bicho Raro i okolicznych terenów. Nigdy nie przepadałam za tego typu klimatami, ale w „Przeklętych Świętych” jest to opisane w tak przyjemny sposób, że nadal mi mało. Zresztą cała ta książka jest bardzo opisowa. Przez większość czasu poznajemy nowe postacie, miejsca i historie, przedstawione równie pięknie, jakby były to namalowane obrazy. Spodobał mi się ten styl, pewne elementy mają swój konkretny szablon, na przykład przedstawienie postaci. Może robiłoby się to nudne po którymś razie, ale nie tym razem. Maggie znalazła świetny, charakterystyczny sposób na wykorzystanie tych szablonów, podczas czytania mocniej wgryzałam się w książkę właśnie przez te fragmenty. W efekcie mamy powieść stworzoną z serii barwnych, malowniczych i idealnie dopracowanych obrazów.
„Przeklęci Święci” opowiadają o ludziach. Cuda dokonywane przez Soriów są interesujące, ale nie ich tajemniczość czy magia są tu najważniejsze, a to, do czego prowadzą, o czym mówią. Pątnicy odgrywają tu niezwykle ważną rolę, choć naprawdę chodzi o rodzinę z Bicho Raro, to na nich się skupiamy, oni oddają główny przekaz. Autorka opisuje postacie w taki sposób, że można zrozumieć każde z nich. Tu nie ma ulubieńców, choć Joaquin jest bezkonkurencyjnie najsłodszą bułą w zestawieniu. Każdy ma swoją historię, tajemnice, lęki i mrok, z którym prędzej czy później musi się zmierzyć. Przez opowieści o kolejnych bohaterach, autorka przekazuje czytelnikowi pewne morały, ostrzeżenia czy przedstawia, jak szlachetność może prowadzić do cierpienia. Ta książka składa się ze słodko-gorzkich historii, wszystkich równie ciekawych. Najważniejszą rolę ogrywają kuzyni Soria. Daniel, Beatriz i Joaquin są naszymi punktami zaczepienia, to oni napędzają wszystkie wydarzenia, z ich perspektywy przyglądamy się opowieści o Bicho Raro. Mogę powiedzieć, że są początkiem i końcem tej historii. Każde ma swoje charakterystyczne cechy i spinają fabułę w jedną całość. Poza kuzynostwem śledzimy rodzinne spięcia, tajemnice, wysłuchujemy opowieści pątników i towarzyszymy im na drodze do pozbycia się ich zmaterializowanego mrokowu.
Fabularnie jest bardzo spokojnie, nie ma tu wielkich, magicznych odkryć, dziwnych istot czy typowej walki dobra ze złem. Jak już pisałam, to opowieść o ludziach, równie dobrze możemy odnieść ją do siebie. „Przeklęci Święci” delikatnie skłaniają do zastanowienia się nad sobą. Najważniejszym przekazem jest to, że żaden człowiek nie jest idealny, że kurczowe trzymanie się pewnych przekonań może wyrządzić więcej złego niż dobrego, że każdy ma w sobie mrok, ale nie jesteśmy na niego skazani. Odbieram to jako zachętę do poszukiwania nowych rozwiązań, do bycia w pełni i otwarcie sobą oraz brania spraw we własne ręce. Główny wątek opiera się głównie na poznawaniu przez bohaterów swojego mroku i pokonywania go. Autorka przy tym świetnie wplata wątek Meksyku i jego mieszkańców, ot kolejny piękny obraz, na który warto poświęcić kilka minut.
Oto czym są „Przeklęci Święci”, bo na pewno nie nadadzą się na typową fantastykę. To piękne obrazy, intrygujące postacie i ich historie, opowieść o rodzinie, która na nowo musiała się nauczyć czegoś, co od dawna znali, by pogodzić się i zrozumieć na nowo. Żeby docenić tę książkę, trzeba się nad nią zastanowić. Nie można oczekiwać, że będzie kolejną powieścią, którą przeczytamy w ramach relaksu dla szarych komórek. Mrok i cuda Soriów mogą być interpretowane tak, jak są przedstawione wprost, ale wydają się też metaforą zwykłych, ludzkich problemów, z którymi spotykamy się na co dzień. Dlatego dla mnie była to nietypowa, ale wyjątkowo dobra książka. Nie oczekujcie od niej tego, co już znacie, a będziecie zadowoleni.

Chcę też wspomnieć o czym innym. W tym miejscu przyznaję, że Pani Marta, zajmująca się recenzentami Uroborosa zasługuje na medal za cierpliwość i uprzejmość, szczególnie w kontaktach z takimi panikarami jak ja. Piszę to, bo po prostu domyślam się jak straszną kluchą potrafię być. No cóż, pierwsza zasada przetrwania: nigdy nie ufaj Poczcie Polskiej. NIGDY!

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros

8 komentarzy:

  1. Słyszałam o książce dużo różnych opinii, jedne bardzo dobre drugie bardzo złe. Nie mogę się doczekać aż sama przeczytam i zobaczymy po której ja będę stronie :)

    Pozdrawiam Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłego czytania, mam nadzieję, że ci się spodoba! :D

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu, jednak nie zachwyciła mnie tak jak ciebie.
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam baaardzo dużo negatywnych opinii o niej, więc jestem lekko zdziwiona twoją oceną, ale to znaczy, że może jednak wbrew pozorom jest warta uwagi! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza zasada tego bloga: jeśli czytasz coś podpisane "Lucy", wiedz, że na 99% robię wszystkim na przekór! :D Na pewno warto ją przeczytać, żeby się przekonać!

      Usuń
  4. Lubię książki tej autorki :) tą także mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie! Tylko radzę podejść do niej indywidualnie :D

      Usuń